
mrsocial.pl
opowiadam o komunikacji marketingowej
w nowych mediach
Od dłuższego czasu trwa dyskusja, czy za działania z zakresu Employer Branding powinny być odpowiedzialne działy HR czy marketing? A co za tym idzie – agencje marketingowe czy rekrutacyjne? Często też EB spłycany jest do tzw. marketingu rekrutacyjnego: obecności na targach, rozdawania ulotek z informacjami o prowadzonych rekrutacjach, wydawania książeczek z benefitami itp. To wszystko jest potrzebne, ale obecność pracodawcy na rynku pracy to nie tylko jego możliwości zatrudnieniowe, ale również to, w jaki sposób widziany jest przez potencjalnych kandydatów, obecnych oraz byłych pracowników.
W 1992 roku Frank Canova (pracując ówcześnie w IBM) skonstruował prototyp urządzenia „Angler”, które można uznać za pierwszego, w pełni sprawnego „smartfona”. Produkt został zaprezentowany światu podczas konferencji COMDEX i trafił na rynek konsumencki w 1994 roku. Nie zdobył jednak serc konsumentów. Aż do 2002 roku mało kto korzystał ze smartfonów (wtedy już było ich więcej niż tylko Angler). Pierwszy ekran dotykowy pojawił się wraz z premierą telefonu LG Prada w 2007 roku. Od tego czasu większość telefonów posiada już ekran dotykowy w standardzie i dzisiaj większość z nas posiada właśnie taki telefon w kieszeni.
LinkedIn wraz z Salesforce przebadał 500 aktywnych użytkowników i skutecznych sprzedawców (których określają jako „salesperson”). Na podstawie ich aktywności (w LinkedIn) oraz sukcesów sprzedażowych (Salesforce) wyodrębnili 4 aktywności główne, „aktywności” nazwane później filarami, które mocno wykorzystywali handlowcy – mocno wpłynęły na ich skuteczność sprzedażową.
Social Selling do budowanie relacji z potencjalnymi Klientami za pośrednictwem Social Media. Zanim jednak przejdziemy do tego tematu wyobraź sobie, że jesteś handlowcem z początku lat 90-tych. A może nim byłeś, tak jak ja? To wróć myślami do tego czasu. Jak wygląda Twoja praca? Jedziesz do biura, przeglądasz bazę Klientów swojego regionu, wybierasz odpowiednie firmy i zaczynasz dzwonić. Podczas rozmowy próbujesz przebić się przez obronę sekretarki, aby móc rozmawiać z osobą decyzyjną. Wyćwiczone w bojach asystentki często wygrywają stwierdzeniem „tak, proszę wysłać ofertę pocztą”. Pakując płytę CD z wypaloną prezentacją już wiesz, że nic z tego nie będzie. Kładziesz na stos listów do wysłania. Odhaczasz, wybierasz kolejny numer i dzwonisz. Brzmi jak praca w call-center, co nie? I niestety to była jedna z ważniejszych części pracy handlowca. Do dzisiaj jest. Pierwszy kontakt z Klientem. Oczywiście – celem było spotkanie i przedstawienie oferty na żywo oraz podpisanie umowy/kontraktu. Ale „pozyskiwanie leadów” robiło się metodą chałupniczą. Dzisiaj jest trochę łatwiej.
26 lipca 2017 Facebook zlikwidował możliwość modyfikacji tytułów, grafik oraz opisów w linku w poście. To część strategii walki z nieprawdziwymi treściami (fake news) oraz wprowadzania Użytkownika w błąd (link wyświetlający się w Feedzie Użytkownika mógł przedstawiać zupełnie inną treść niż strona docelowa, więc Użytkownik mógł trafiać na strony, na które wcale nie chciał trafiać). Wygląd linku, tytuł oraz jego opis są kluczowymi elementami, które skłaniają Użytkowników do kliknięcia – dlatego możliwość przygotowania tych treści pod kontem publikacji na FB jest dość istotny. Szczególnie, gdy nasza obecność na Facbeooku ma na celu głównie przenoszenia Użytkownika i budowanie ruchu na stronie własnej. Poniżej przedstawiam trzy sposoby, aby móc publikować linki z dedykowanymi treściami.
Wykorzystanie w działaniach marketingowych popularnych osób (influencer marketing) nie jest niczym nowym. Od zawsze w kampaniach reklamowych występowali celebryci, aktorzy, piłkarze i piosenkarze. Skojarzenie marki z naszym ulubionym twórcą pozycjonuje tę markę wyżej i może realnie wpłynąć na nasze decyzje zakupowe. W dzisiejszym świecie twórcy internetowi też mogą być wpływowi (stać się influencerami). Na konwentach youtuberów ich fani zbierają autografy, robią sobie z nimi zdjęcia i płaczą ze szczęścia, jeżeli udało im się ich dotknąć. Dla pokolenia milenialsów Youtuberzy są jak gwiazdy rocka z lat 80-tych. Nie każdy Twórca jest „influencerem”. Chociaż usilnie środowiska branżowe starają nam się w naszych głowach spozycjonować każdego blogera w kategorii osoby wpływowej (nazywając np. niszowych twórcę micro-influencerami) – to jednak nie do końca prawda. Idąc w tę stronę moglibyśmy sami się nazwać micro-influencerami. Przecież każdy z nas ma wpływ na jakąś część swojej społeczności (grona znajomych). To jednak nie wystarczy, by móc efektywnie brać udział w kampaniach marketingowych.
W obecnych czasach zauważamy znaczący trend wzrostu automatyzacji procesów marketingowych. Dehumanizacji podlega nie tylko marketing internetowy, ale również działania offline czy też działania na osobistych kontach w portalach społecznościowych. Przykładem działania offline jest automat dzwoniący pod wybrane numery i przekazujący nagraną wiadomość. Istnieją też aplikacje, które wysyłają prywatne wiadomości za Ciebie na Twoim koncie LinkedIn. Niby nic takiego, infolinie już od dawna stosują automaty zadające nam pytania pomocnicze i próbujące rozwiązać nasz problem zanim dopchamy się do żywego konsultanta. Jednak, gdy automat dzwoni do nas z propozycją marketingową – czujemy się trochę niekomfortowo, co nie? W 2016 roku na prelekcji w Krakowie opowiadałem o tym, że nawet w Social Media będzie więcej automatyzacji i kampanii performance’owych niż próby nawiązania relacji poprzez prowadzenie komunikacji marketingowej z Użytkownikami sieci. W rozmowach z wieloma kolegami z branży uświadamiam sobie, że również w tym kierunku istnieje opozycja. Opozycja, dla której działania marketingowe w centrum stawiają Klienta, człowieka.
Co jakiś czas marki zaliczają wpadki. Nie tylko w weekendy. Czasem wynika to z niewiedzy, czasem z polecenia służbowego, czasem z braku struktury. Mieliśmy już do czynienia z Żytnią i niefortunnie dobranym zdjęciem, Audi na tle pomnika walczących oraz plakat PGE z powstańcem. Poza Żytnią – reszta sytuacji nie potrząsnęła za mocno branżą. Chyba staliśmy się już mniej czuli na ignorancję publikujących w Social Media niekompetentnych community managerów. To, co zrobiła marka Tiger jednak przelało czarę goryczy.
Copyright 2017 K-Media Kamil Mirowski
© All Rights Reserved
Kontakt:
mirowskikamil@gmail.com
tel. +48 602 686 610