mrsocial.pl

opowiadam o komunikacji marketingowej
w nowych mediach

edycja_linkow_1200x628

3 sposoby jak edytować linki w poście na Facebooku

26 lipca 2017 Facebook zlikwidował możliwość modyfikacji tytułów, grafik oraz opisów w linku w poście. To część strategii walki z nieprawdziwymi treściami (fake news) oraz wprowadzania Użytkownika w błąd (link wyświetlający się w Feedzie Użytkownika mógł przedstawiać zupełnie inną treść niż strona docelowa, więc Użytkownik mógł trafiać na strony, na które wcale nie chciał trafiać). Wygląd linku, tytuł oraz jego opis są kluczowymi elementami, które skłaniają Użytkowników do kliknięcia – dlatego możliwość przygotowania tych treści pod kontem publikacji na FB jest dość istotny. Szczególnie, gdy nasza obecność na Facbeooku ma na celu głównie przenoszenia Użytkownika i budowanie ruchu na stronie własnej. Poniżej przedstawiam trzy sposoby, aby móc publikować linki z dedykowanymi treściami.

raport_1200x628_v2

Jak mierzyć wpływ influencerów – RAPORT

Wykorzystanie w działaniach marketingowych popularnych osób (influencer marketing) nie jest niczym nowym. Od zawsze w kampaniach reklamowych występowali celebryci, aktorzy, piłkarze i piosenkarze. Skojarzenie marki z naszym ulubionym twórcą pozycjonuje tę markę wyżej i może realnie wpłynąć na nasze decyzje zakupowe. W dzisiejszym świecie twórcy internetowi też mogą być wpływowi (stać się influencerami). Na konwentach youtuberów ich fani zbierają autografy, robią sobie z nimi zdjęcia i płaczą ze szczęścia, jeżeli udało im się ich dotknąć. Dla pokolenia milenialsów Youtuberzy są jak gwiazdy rocka z lat 80-tych. Nie każdy Twórca jest „influencerem”. Chociaż usilnie środowiska branżowe starają nam się w naszych głowach spozycjonować każdego blogera w kategorii osoby wpływowej (nazywając np. niszowych twórcę micro-influencerami) – to jednak nie do końca prawda. Idąc w tę stronę moglibyśmy sami się nazwać micro-influencerami. Przecież każdy z nas ma wpływ na jakąś część swojej społeczności (grona znajomych). To jednak nie wystarczy, by móc efektywnie brać udział w kampaniach marketingowych.

dehumanizacja_1200x628

Dehumanizacja marketingu

W obecnych czasach zauważamy znaczący trend wzrostu automatyzacji procesów marketingowych. Dehumanizacji podlega nie tylko marketing internetowy, ale również działania offline czy też działania na osobistych kontach w portalach społecznościowych. Przykładem działania offline jest automat dzwoniący pod wybrane numery i przekazujący nagraną wiadomość. Istnieją też aplikacje, które wysyłają prywatne wiadomości za Ciebie na Twoim koncie LinkedIn. Niby nic takiego, infolinie już od dawna stosują automaty zadające nam pytania pomocnicze i próbujące rozwiązać nasz problem zanim dopchamy się do żywego konsultanta. Jednak, gdy automat dzwoni do nas z propozycją marketingową – czujemy się trochę niekomfortowo, co nie? W 2016 roku na prelekcji w Krakowie opowiadałem o tym, że nawet w Social Media będzie więcej automatyzacji i kampanii performance’owych niż próby nawiązania relacji poprzez prowadzenie komunikacji marketingowej z Użytkownikami sieci. W rozmowach z wieloma kolegami z branży uświadamiam sobie, że również w tym kierunku istnieje opozycja. Opozycja, dla której działania marketingowe w centrum stawiają Klienta, człowieka.

20170901_Instachlopak

Czy jesteś Instagramowym chłopakiem?

Kojarzycie pojęcie “Modelki z Instagrama”? To pojęcie oznacza dziewczyny, które publikowanie zdjęć na Instagramie nazwały pracą. I słusznie. Na współpracach z markami zarabiają od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Oglądając takie zdjęcia zapominamy jednak, że ktoś te zdjęcia musi przecież robić. I tu okazuje się niezbędna rola Instagramowego Chłopaka. To dzięki temu cichemu bohaterowi możemy podziwiać wdzięki pięknych modelek na Instagramie. Czy jesteś jednym z nich?

20170810_tiger_ustawka

Tiger na dzień pamięci. Klasyczny „fakap” czy ustawka? #tigergate

Co jakiś czas marki zaliczają wpadki. Nie tylko w weekendy. Czasem wynika to z niewiedzy, czasem z polecenia służbowego, czasem z braku struktury. Mieliśmy już do czynienia z Żytnią i niefortunnie dobranym zdjęciem, Audi na tle pomnika walczących oraz plakat PGE z powstańcem. Poza Żytnią – reszta sytuacji nie potrząsnęła za mocno branżą. Chyba staliśmy się już mniej czuli na ignorancję publikujących w Social Media niekompetentnych community managerów. To, co zrobiła marka Tiger jednak przelało czarę goryczy.

Jak blogerzy nadmuchują swoją bańkę?

Niedawno na jednym z portali plotkarskich pojawiła się relacja z wywiadu z organizatorami podsumowującego organizację spotkania blogerów. Okazało się, że w ramach spotkania doszło do kradzieży telefonów komórkowych, próby wyniesienia krzesła i wynoszenia alkoholu kartonami. Oczywiście w branżowych kuluarach pojawiły się dyskusje na ten temat. Jedni winę za zaistniałą sytuacją przypisują niskiej jakości polskiej blogosfery, drudzy tłumaczą się, że obecnie blogerem może nazwać się każdy, kto pisze w Internecie, więc mogą się w tej grupie znaleźć wszyscy a kolejni snują teorie spiskowe, że zawodowi złodzieje zorientowali się, że taka impreza ma miejsce i wtopili się w tłum tylko po to, by zajumać dwa telefony komórkowe. Tak jak w ostatnią teorię uwierzyć mi jest najtrudniej tak między drugą a pierwszą pewnie leży gdzieś prawda.20170801_blogerzy_banka

socialselling_sciema_1200x6

Social Selling to ściema, czyli o sprzedaży w Social Media.

Po pierwszej fazie zachłyśnięcia się social mediami jako kanałem marketingowym kilka lat temu pojawiła się moda na mierzenie zwrotu z inwestycji (ROI) z działań social media marketingu. Dokładnie rok temu (w lipcu 2016) opisałem sposób mierzenia efektywności działań w SoMe metodą Dona Bartholomewa. W tym czasie w branżowych kręgach pojawił się nowy temat. Lobbowany szczególnie przez osoby zajmujące się narzędziami monitorującymi Internet (co ma miejsce do dzisiaj). To właśnie pojęcie “Social Selling”. Czyli prowadzenie działań sprzedażowych w kanałach społecznościowych. Sama nazwa jest jednak niefortunna i myląca. Pewnie kojarzy Ci się z akwizytorami na LinkedIn wysyłającymi zaproszenia na prawo i lewo a po przyjęciu zaproszenia – wysyłających spamowe wiadomości „sprzedażowe”?

I to ma być skuteczne? Ściema!

NAJWIĘKSZY GRZECH AGENCJI SOCIAL MEDIA

Na rynku w ostatnich latach obrodziło agencjami social media jak grzybami po deszczu. Nie wliczając już w to rzeszy freelancerów, którzy za drobną opłatą chętnie poprowadzą za Ciebie „bunia”. Wybierając agencję (bądź freelancera) ufasz, że zatrudniasz profesjonalistów. Przecież będziesz płacił grube pieniądze po to, by Twoja obecność w mediach społecznościowych przyniosła efekty. Niestety okazuje się, że coraz więcej agencji social media nie ma pojęcia o tym, co robi.

blad_1200x628

Z takimi firmami nie warto współpracować!

Media Społecznościowe, to miejsce, w którym najczęściej dzielimy się pozytywnymi aspektami swojego życia. Te negatywne zostawiamy w domowych zakamarkach. Czasami jednak poziom naszego zdenerwowania jest tak wysoki, że mamy ochotę rzucić paroma epitetami na Facebooku. Często negatywne posty można spotkać na tablicach firm, które nie dotrzymały obietnicy marketingowej (lub spartoliły usługę, produkt itp.). A co z pracodawcami, współpracownikami? Zdarzyło Ci się kiedyś tak, oszukała Cię firma, w której pracowałeś? Albo Twój pracodawca Cię obrażał, nie szanował? Myślałeś o tym, by napisać o tym jawnie w Mediach Społecznościowych, ale się powstrzymałeś? Ze strachu, przed tym, że kolejny pracodawca to zobaczy, inna firma nie zechce współpracować itp.? Koniec z tym! Zaczynamy „mówić, jak jest”!

Ostatnie pisałem o...

Copyright 2017 K-Media Kamil Mirowski
©  All Rights Reserved